Tak często skupiam się na ocenianiu innych. Co zrobili dobrze, co źle. I zawsze tak czytam historię o Marcie i Marii – porównując je ze sobą.

A dziś zwracam szczególną uwagę na moment, gdy Marta przyjmuje Jezusa w swoim domu. Przygotowuje się na to spotkanie. Zostawia inne plany i jest dla Niego. Zaprasza Go do swojej codzienności.

I zaczynam się zastanawiać jak często ja tak postępuję. By “zaprosić” Jezusa do momentu gdy np. piję kawę, gdy robię coś “dla siebie”.

To są momenty, które chętnie dzielę z kimś bliskim. Dlaczego zatem tak rzadko dzielę je z Bogiem?

por. Łk 10, 38-42